Obłóczyny

Obłóczyny 11.08.2006 r. W Święto św. Klary z Asyżu po okresie niespełna rocznego postulatu trzy nasze postulantki przyjęły z rąk Przełożonej Prowincjalnej s.M. Rafaeli habit franciszkański, jak również nowe imię zakonne. A są to:

Marzena Widz z par. św. Katarzyny z Dobrzenia Wielkiego (diecezja opolska) - s. M. Anna
Dominika Cybura z par. Michała Archanioła w Bystrzycy Kłodzkiej (diecezja świdnicka) - s. M. Dominika
Beata Cedro z par. Krzyża Świętego w Kłodzku (diecezja świdnicka) - s. M. Jadwiga

Od tego dnia siostry rozpoczęły swój nowicjat - uprzywilejowany czas formacji do życia zakonnego. Pamiętajmy w modlitwach o naszych najmłodszych współsiostrach, aby ugruntowawszy swoje powołanie i wybór bez reszty "wydały się na wdzięczną służbę Bogu" w naszej franciszkańskiej wspólnocie.

Refleksje na temat powołania zakonnego w oczach naszych sióstr nowicjuszek

Fot.: Od lewej stoją: s.M. Anna, s.M. Jadwiga, s.M. Rafaela - Przełożona Prowincjalna, s.M. Dominika, s.M. Justyna - Mistrzyni Nowicjatu, s. M. Jadwiga Cedro OSF, s. M. Anna Widz OSF, s. M. Dominika Cybura

Od urodzenia byłam włączona przez chrzest we wspólnotę Kościoła Świętego. Mama od wczesnego dzieciństwa zabierała mnie ze sobą. Z jej opowiadań dowiedziałam się, że w kościele siedziałam spokojnie, wpatrzona w ołtarz. Stopniowo zaszczepiała we mnie chęć do coraz bardziej świadomego udziału we mszy świętej. Z przejęciem współuczestniczyłam w niesieniu obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, który w 1993 roku przemierzał całą Polskę. Po raz pierwszy odczułam w namacalny sposób Jej obecność. Miałam wtedy piętnaście lat.Wzrastałam w wierze pod troskliwym okiem, najlepszej przyjaciółki na ziemi – mojej Mamy. Okres szkoły podstawowej i średniej był dla mnie czasem przeżytym w atmosferze rodzinnej, w miejscu mojego urodzenia – w Kłodzku.Myśl o powołaniu pojawiła się pod koniec szkoły średniej. Pierwszą osobą, z którą o tym rozmawiałam była siostra dominikanka – katechetka, drugą – moja Mama, trzecią – nauczycielka języka polskiego, moja wychowawczyni.

Po wielu przemyśleniach rozpoczęłam studia w Opolu. Podczas nich myśl o powołaniu pojawiała się, czułam, że Bóg i Maryja są nadal obecni w moim życiu. Często jednak „odkładałam ją na półkę”. Zasmakowałam innego życia. Zaczęłam chodzić na imprezy, poznałam chłopaka. Uczucie do niego z czasem odsunęło przykazania Boże i samego Boga na plan dalszy. Były okresy, że chodziłam na mszę świętą bez większego przekonania i często nie przyjmowałam komunii. Obwiniałam Pana o każde nieszczęście jakie mnie spotykało, o moją samotność i bezsens życia. Ze swoimi smutkami stawałam przed obliczem Maryi. U Niej, Przyjaciółki Niebieskiej, szukałam ukojenia, bo z Bogiem nie umiałam wtedy rozmawiać.

A pytanie o powołanie powracało... Rozdarta między poszukiwaniem sensu życia, Boga i byciem w związku, pełna niepokoju, z czasem doświadczyłam, że jedyną miłością, która może przetrwać wieki – jest miłość Boża.

Dziś, mając dwadzieścia osiem lat, mogę uczestniczyć we wspólnocie żywego Boga, mogę jej doświadczać, uczyć się w niej żyć. Każdego dnia nie zapominam o swoich słabościach, grzechach, zranieniach z przeszłości i lękach. Bóg przez powołanie mnie do służenia Jemu nie odmienił cudownie mojego życia. Pomógł otworzyć moje serce na Swój Głos, doświadczyć Swojej bliskości i odczuć przez to, że jestem we właściwym dla mnie miejscu.

Dlaczego Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Szpitalnych? Po pierwsze przez przykład Franciszka, po drugie poprzez moją Mamę. Radość i pokój duszy Świętego Franciszka otwiera każdego dnia moje serce na krzyż Chrystusa, Jego miłość oraz na troskliwą opiekę Maryi, Jej nieustanne orędownictwo. Jego przykład pomaga mi kroczyć pośród trudów życia, uczy jak służyć bliźniemu. Dlaczego poprzez moją Mamę? Pracowała kiedyś w Kłodzkim Szpitalu i to w nim zetknęłam się ze Siostrami Franciszkankami. Ujęła mnie ich łagodność i pogoda ducha.

Gdy zdecydowałam się, że wstąpię do zakonu, świadomie wybrałam Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Szpitalnych. Przyjechałam do Ołdrzychowic Kłodzkich w październiku 2005 roku na czterodniowe rekolekcje, dzięki którym utwierdziłam się w tym, że życie świętego Franciszka jest mi naprawdę bliskie oraz że chcę służyć chorym i cierpiącym. Jestem dziś wdzięczna Panu za dar powołania, mamie i katechetom, że zaszczepili we mnie gorliwe pragnienie Boga oraz wszystkim, których Pan postawił na mojej drodze. Niech będzie błogosławione imię Jego. Teraz i na wieki. Amen. Polecam się Twojej modlitwie, bym wytrwała w powołaniu.

s. M. Jadwiga Cedro OSF

„Oto ja, poślij mnie,
Dotknij Panie moich warg,
Powiedz Panie, czego chcesz,
A moja rozkoszą będzie - być posłusznym.”Bardzo się cieszę, że właśnie mnie Pan wybrał. Zastanawiam się, dlaczego właśnie mnie? Czym sobie na to zasłużyłam? Bóg chciał mnie taką, jaką jestem, z moimi wadami, grzechami, bo droga jestem w Jego oczach, nabrałam wartości i On mnie miłuje.

Swoje powołanie poczułam, gdy chodziłam do czwartej klasy szkoły podstawowej. Słyszałam ciągle głos: „Pójdź za Mną”, ale bałam się odpowiedzieć „tak”. Myślałam, że nie sprostam tej drodze, na którą mnie Pan wzywa, przecież jest tylu młodych ludzi, ale głos się coraz bardziej wzmagał.

Dużo zawdzięczam swoim rodzicom, którzy od dzieciństwa uczyli mnie drogi wiary. Przez wiele lat służyłam w swojej parafii jako Dziecko Maryi, a potem jako animatorka.

Jeździłam również na rekolekcje do Ołdrzychowic Kłodzkich. Tu poznałam pracę i charyzmat Sióstr Franciszkanek Szpitalnych. Widziałam tyle radosnych sióstr. Ciągle słyszałam głos „Pójdź za Mną” i aż pewnego dnia, kiedy byłam na obłóczynach s. M. Franciszki usłyszałam:” Zobacz, jak można być szczęśliwą wybierając taką drogę, być Oblubienicą Pana”.Wtedy odpowiedziałam Bogu; „Tak” i znikł wszelki niepokój, lęk, z całego serca zaufałam Bogu. Wiem, że On będzie ze mną, nie opuści mnie, nikt mnie z ręki Pana nie wyrwie, zna drogę, która kroczę.

Nie jest to droga łatwa, jest pełna wyrzeczeń, ofiary, mimo to warto było rozpocząć wielką przygodę z Panem Bogiem, przecież On czyni wielkie rzeczy, niepojęte dla mnie.

Kończąc formację postulatu, a rozpoczynając nowicjat, chciałabym być wierną swojemu powołaniu aż do końca życia. Proszę cię o modlitwę…

s. M. Anna Widz OSF

Bardzo wiele w swoim życiu zawdzięczam moim Rodzicom, gdyż to oni postanowili włączyć mnie do wspólnoty Kościoła poprzez chrzest. To właśnie oni zaszczepili we mnie wiarę przez przykład swojego życia. Pamiętam również lekcje religii ze szkoły podstawowej prowadzone przez S.M. Serafinę. Jej radosna postawa i serce wypełnione wiarą sprawiły, że już będąc dzieckiem postanowiłam wstąpić do klasztoru. Moja decyzja jednak z wiekiem się zmieniła. Nie odwróciłam się od Boga – uczestniczyłam w spotkaniach oazy, śpiewałam w scholi, ale Jezus nie zawsze był na pierwszym miejscu, bo w życiu różnie bywa. Są chwile radości i smutku, wiary i zwątpienia, ufności i braku nadziei, a my jesteśmy jak trzcina kołysząca się na wietrze. 

Bóg jednak pamiętał o obietnicy danej Mu przed laty i tej samej nocy, kiedy zmarł Jan Paweł II, Chrystus znów zaprosił mnie do Siebie. Także tym razem chwiejne były moje kroki. W serce wkradły się niepewność i lęk. Wiele pytań, które mi się nasuwały, pozostawały nadal bez odpowiedzi. Bojąc się reakcji moich Rodziców, powiedziałam o tym mojemu nauczycielowi. On chcąc mi pomóc, zadzwonił do Sióstr Franciszkanek Szpitalnych i u nich to właśnie rozpoczęłam rekolekcje. Chociaż bałam się na początku podjąć jakąkolwiek decyzję, Pan umocnił mnie w wierze.

W życiu Chrystus wskazuje nam drogę. Musimy tylko zauważyć Jego drogowskazy i chcieć za nimi iść. Próg klauzury przestąpiłam w Dniu Papieskim.

Dziś kończąc formację postulatu, rozpoczynając nowicjat wiem, że Bóg jest ze mną każdego dnia. Choć droga nie jest prosta, to miłość do Chrystusa jest tym większa, im bardziej Jemu ufam i wierna jestem swojemu wyborowi.

s. M. Dominika Cybura

  • Dowiedz się więcej
  • Kalendarz
  • Odwiedziny

    Wszystkie: 631862, dzisiaj: 130

Powered by Quick.Cms | Implementation ProjektGraficzny.com